Oprogramowanie które może przechwycić SMS-y z banku

[veyro]

Są narzędzia wykorzystywanego do kradzieży pieniędzy, które potrafią nawet przechwycić hasła wysyłane przez bank na telefon komórkowy. Szacuje się, że ofiarą padło już 30 tysięcy klientów europejskich banków na skutek jednego z takich programów. Jednym z nich jest popularny trojan o nazwie Zeus.

Atak rozpoczyna się w chwili, gdy użytkownik da się złapać na phishing. Po kliknięciu w podejrzany link, na komputerze przyszłej ofiary instalowany jest Zeus lub jego odmiany, które pozwalają złodziejom śledzić historię przeglądania sieci i zainfekować przeglądarkę odpowiednio spreparowanym kodem JavaScript.

Firma Kaspersky wykryła nowy, szkodliwy program dla systemu Android, ukrywający się pod postacią fałszywej aplikacji bezpieczeństwa o nazwie "Android Security Suite Premium". Trojan jest w rzeczywistości nową wersją niesławnego ZeuSa, który przechwytuje SMS-y docierające do zainfekowanego... czytaj więcej

Kiedy ofiara odwiedzi witrynę banku, trojan przechwytuje dane logowania i wyświetla komunikat o możliwości chronienia urządzenia mobilnego klienta. Jeśli użytkownik uwierzy "bankowi" i poda swój numer telefonu, atakujący wyślą na niego SMS-a z linkiem do strony, z której można pobrać oprogramowanie, które ma zabezpieczyć nasz telefon.

W rzeczywistości zamiast go chronić, jest to Zeus przystosowany do działania na Androidzie i BlackBerry. Przechwytuje on wysyłane przez bank hasła jednorazowe. Kiedy następnym razem użytkownik będzie chciał wykonać przelew, Zeus prześle część środków z rachunku bankowego ofiary na rachunek przestępców. Ponieważ przeglądarka na komputerze również jest zainfekowana, użytkownik nie zorientuje się, że coś jest nie tak, ponieważ w przeglądarce wszystko wygląda w porządku.

Checkpoint oraz Versafe już teraz zaczęły wykrywać zachowania, które mogą wskazywać na obecność botnetu Eurograbber, który odpowiedzialny jest za najnowszą falę ataków. W zabezpieczeniu się przed tego typu kradzieżą pomóc może także aktualizacja Flasha, Javy i przeglądarki internetowej. Oraz oczywiście zdrowa doza sceptycyzmu w stosunku do linków z niewiadomego źródła.

Źródło informacji:
gizmodo.pl